„Zphyr-Zefir,
niezwykły deser zza wschodniej granicy”
Bardzo się cieszę,
że mamy na naszym blogu przepis na ten
deser i piękną rodzinną historię.
Zephyr-Zefir to
deser przypominający w konsystencji pianko-żelki. W zależności od użytego musu
owocowego uzyskuje się właściwy smak i
kolor, mus może być z owoców, upieczonych lub lekko podgrzanych, zmiksowanych i
przecedzonych przez sitko.
Poniżej mamy
przepis na zefiry na bazie pieczonych jabłek. Tajemnicą deseru jest użycie
białka oraz żelatyny.
Rodzina Yukhyma
przyjechała do nas spełniać swoje marzenia, ciężko pracują by poznać nasz język
i dążyć do celu. Z przyjemnością zamieszczamy ten przepis i zapraszamy innych do współpracy.
Na początku zimy, kiedy na dworze robiło się wcześnie ciemno, zasnąłem wcześnie w sobotę wieczorem i obudziłem się bardzo wcześnie rano w niedzielę. Właśnie wtedy, gdy tatuś zaczynał gotować. Była 6-00 rano. Poczułem zapach- nie zapach. Tylko aromat. Gęsty i słodki aromat pieczonych jabłek. Tak zaczyna się TATADZIEŃ! TATADZIEŃ - tak nasza rodzina nazywa niedzielę. Mama wymyśliła tę nazwę, ponieważ tego dnia tata zajmuje się niektórymi obowiązkami domowymi, aby mama miała czas na relaks w jej jedyny wolny dzień. Rodzice dużo pracują.
Tak
więc trzy duże jabłka, umyte, przekrojone na pół bez gniazd nasiennych tata
ułożył na papierze pergaminowym i
wstawił do piekarnika o godzinie 5-45. Oznacza to, że ojciec pomimo tego, że
jest niedziela i jego tak samo jedyny dzień wolny, obudził się około 5-30 i
zaczął wyczarowywać w kuchni zefiry. Pyszny i powietrzny, można go nawet podawać
dzieciom, ponieważ nie zawiera barwników, ani konserwantów. Dorośli i dzieci go
kochają. Nie należy go nadużywać - bo zawiera dużo cukru, ale
w porównaniu z
innymi słodyczami nie zawiera nadmiaru tłuszczu, więc czasami nawet osoby
odchudzające mogą sobie na niego pozwolić !!!!
A więc przepis, według którego tata
przygotowuje Zphyry.
3-4 jabłka
Cukier - 300 gramów
Jajko (białko) - 1 sztuka
Woda - 80 ml
Żelatyna - 25 g
Barwnik opcjonalny.
Z
jabłkami wszystko jest jasne. Tata dzień wcześniej kupuje piękne polskie jabłka
w odpowiedniej ilości. W niedziele 5-30 tato wziął trzy jabłka, a raczej sześć
połówek i położył je na blasze pokrytej pergaminem. Ustawił temperaturę na
piekarniku na 180 stopni i wybrał żądany tryb pieczenie góra-dół. Tata zrobił
to sam, bo wciąż jestem małym i nie mogę włączyć piekarnika nawet w obecności
rodziców.
Więc jak mogę pomóc? Tata oczywiście z łatwością poradziłby sobie ze wszystkim sam, ale doceniając mojej chęci pomocy wyznacza mi ciekawe zadanie mam odważyć 300 gramów cukru. Tata wie, że "liczę na konkretach", mówi:
- Zobaczmy,
skąd się weźmiesz teraz trzysta
palców? -tata mówi, że przy żartach i dobrym humorze ZEFYR okazuje się jeszcze
smaczniejszy !!!
Tata
oczywiście przesadził z palcami, ale potrzebowałem kartki papieru i ołówka
Waga kuchenna mojej mamy pokazuje, że pusty
pojemnik waży 38 g. Jeśli wsypię do niego 300 g cukru, to będzie 338 g.
38 + 300 = 338. No cóż! Tato, mam rację!
Tak! Absolutnie poprawna odpowiedź!
Jeśli chodzi o wodę to, prawdę mówiąc, tato
jej nie mierzy, ale uważa, że 80
ml to mała szklaneczka.
Żelatyna jest pakowana fabrycznie.
Barwników Tata nie używa
-Cóż,
to jedno jajko. JEDENO – to – JEDENO-mówi tata, nie potrzebujesz nawet palców
do liczenia!
Godzina
5.45 - piekarnik nagrzewa się do wymaganej temperatury. Tatuś najpierw wkłada
jabłka do piekarnika i natychmiast zalewa żelatynę gorącą wodą i miesza do
rozpuszczenia. W tej temperaturze jabłka muszą się opalać przez 15 minut. Po tym
czasie, tato z wciąż świecących jabłek
tata zdziera ostrożnie skórkę. W tej
chwili stoję z boku, w miejscu wyraźnie dla mnie oznaczonym, z dala od gorących
jabłek i piekarnika.
Do miseczki z upieczonymi jabłkami trzeba
dodać cukier i wszystko wymieszać
mikserem, aż do uzyskania jednorodnego musu jabłkowego. Prawdę mówiąc, byłbym
usatysfakcjonowany, nawet gdyby proces gotowania na tym się skończył i dało się
zjeść przecier. Ale to tylko połowa sukcesu. Wtedy zaczyna się magia!
Do słodkiej masy trzeba dodać białko i ubić mikserem, aż masa stanie się biała
i przewiewna (5-7 minut), a następnie wlewamy cienkim strumieniem syrop
żelatynowy. Kontynuujemy ubijanie, aż masa całkowicie ostygnie, zajmie to 2-3
minuty.
Teraz
torebkę z grubszej folii lub rękawa cukierniczego napełniamy puszysta masą i
wyciska się pianki na pergamin, najlepiej formować stożki albo jakby różyczki.
Gdy wszystkie pianki będą gotowe, odstaw je na co najmniej 24 godziny do
wyschnięcia.
Po
upływie tego czasu posyp pianki cukrem pudrem, zdejmij z pergaminu i sklej na
dwie części. Podawaj z herbatą, mlekiem lub kawą.
Mała
tajemnica. Nie musisz czekać do jutra, tylko zjedz pianki od razu, po prostu
weź to na spodek i zjedz łyżeczką.
Yukhym lat 7
Komentarze
Prześlij komentarz